wtorek, 7 października 2014

| CODZIENNA PIELĘGNACJA | BY P.

Hej wszystkim,

Jeśli chodzi o pielęgnacje staram się podążać za jedną zasadą - nie komplikować tzn. nie używać za dużo produktów, ani ich za często nie zmieniać. Kiedy  miałam 16 lat na moich policzkach i czole zaczął pojawiać się trądzik. Chcąc znaleźć 'cudowny' produkt, który wyleczy wszystko w jedną noc, wpadłam w manię kupowania i zmieniania kremów. W dodatku chodziłam do dermatologów, którzy przepisywali mi przeróżne leki, chodziłam na zabiegi kosmetyczne i to wszystko pomagało... przez chwilę. Rok temu wyjechałam za granicę na 3 miesiące, wakacje rządzą się swoimi prawami, więc byłam zbyt leniwa, żeby używać tyle produktów do pielęgnacji. Po powrocie do Polski nie wróciłam do starych nawyków, wciąż ograniczałam ilość produktów do minimum i po pewnym czasie trądzik zaczął znikać. W tym momencie stan mojej skóry jest o niebo lepszy, chociaż wciąż muszę uważać na to, jakich produktów używam. Nie wiem czy było to za sprawą kosmetyków czy diety, zaznaczam też, że każda skóra jest inna i nie wiadomo jak zareaguje na dany kosmetyk. Przechodząc do mojej rutyny pielęgnacyjnej, oto czego używam na co dzień.

KROK 1: Oczyszczanie. Moim ulubionym produktem do mycia twarzy jest żel oliwkowy z Ziaji, którego używam już od ponad roku. Świetnie sprawdza się też do demakijażu (nie jestem fanką zmywania wacikami i płynem micelarnym). Żel jest bardzo delikatny, nie zatyka i dobrze oczyszcza twarz, a więc spełnia wszystkie moje wymagania. Plusem jest fakt, że Ziaja w Polsce jest dostępna wszędzie, a produkty są naprawdę tanie.
KROK 2: Tonik. Bioderma to chyba jeden z najbardziej kultowych kosmetyków jakie są na rynku pielęgnacyjnym. Są dwie wersje tego produktu - jeden dla skóry wrażliwej, drugi dla cery trądzikowej, którego używam codziennie rano i wieczorem. Wypróbowałam wiele płynów micelarnych, ale żaden nie jest tak dobry jak Bioderma, która według mnie zasługuje na wszystkie słowa pochwały. Cena niestety niekiedy przeraża, ale ja zawsze kupuję ją na przecenie 2 za 1 w Superpharmie, przy czym jedna butelka starcza mi na bardzo długo (około 6 miesięcy).
KROK 3: Nawilżanie. Mimo, że moja cera jest tłusta i trądzikowa to wciąż muszę ją nawilżać. Kiedy byłam młodsza wydawało mi się, że nie muszę tego robić, bo pogorszy to tylko "tłusty" wygląd cery. Nie mogłam się bardziej mylić, bo nawilżać każdy musi, najlepiej dwa razy dziennie. Znalazłam też rozwiązanie idealne w postaci kremu nawilżająco-matującego z Ziaji, który jest jednym z moich kosmetyków wszech czasów i jeśli mieliby go wycofać z produkcji to wykupiłabym zapas na całe życie.
KROK 4: Krem pod oczy. Niestety natura obdarowała mnie dość dziwną cerą, niby jest ona tłusta, ale powieki przesuszają mi się koszmarnie. Jeśli nie użyję kremu pod oczy, po 2 dniach zaczyna mi schodzić skóra, co nie dość, że wygląda nieatrakcyjnie to uniemożliwia malowanie się cieniami do powiek.
KROK 5: Noc. Wieczorem używam innego kremu nawilżającego, gdyż nie potrzebuję już funkcji matującej. Ponownie w mojej rutynie pojawia się produkt z Ziaji, tym razem w postaci nawilżającego kremu z białą herbatą do cery tłustej  i mieszanej. Przede wszystkim od produktu na noc oczekuję nawilżenia i ten produkt właśnie to robi, w dodatku mnie nie zatyka i jest już w mojej pielęgnacji od ponad roku.
KROK 6: Produkty, których używam raz na jakiś czas. Na górnym zdjęciu jest krem z filtrem Biodermy do cery tłustej. Używam go tylko dlatego, bo jest jedynym produktem, który mnie nie zatyka. Ochrona skóry przed promieniami UV jest bardzo ważna, dlatego najlepiej jest korzystać z produktów zawierających jakikolwiek filtr. Latem codziennie używam 50, od jesieni do wiosny wystarcza mi krem z Ziaji z niskim filtrem. Na dolnym zdjęciu jest kolejny produkt z Biodermy, tzw. Pore Refiner, który ma za zadanie zmniejszyć i likwidować nasze pory. Niestety nie likwiduje on naszych porów, jedynie zmniejsza ich widoczność, ale sprawdza się bardzo dobrze jako "primer" pod makijaż. Nie korzystam z niego codziennie, przyznam szczerze, nie chce mi się, bo nie daje on aż takich oszałamiających efektów. Ostatnim produktem jest peeling, którego staram się używać 1-2 w tygodniu. Nie mam swojego ulubionego, wciąż je zmieniam, bo nie mogę znaleźć takiego, który w pełni spełniłby moje oczekiwania.

To byłoby na tyle, jeśli chodzi o moją pielęgnację. Dzisiejszy post był nieco dłuższy niż zazwyczaj, ale zależało mi, żeby dokładnie opisać co, jak, dlaczego. Mam nadzieję, że komuś się przydadzą te informacje i dajcie znać jakie są Wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji :)

P, xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz